Niemcy zaczęli już rekrutację pierwszych pracowników z Ukrainy. Dla Polski to ostatni dzwonek, aby poprawić stosunki międzynarodowe i zachęcić sąsiadów ze wschodniej granicy do współpracy.
O Ukraińców walczą też Czechy i Słowacja
Warto wspomnieć, że o Ukraińców walczą też Czesi i Słowacy – oferują przyjaźniejsze warunki zatrudnienia, życia i lepsze wynagrodzenie. Czechy i Słowacja również cierpią na braki kadrowe i szukają nowych rozwiązań, jednym z nich może być właśnie rekrutacja na ukraińskim rynku pracy. Polska ma więc kolejnych konkurentów w walce o pracowników.
W Pradze otworzono już pierwsze agencje pracy, które zajmują się rekrutowaniem Ukraińców. Plan jest taki, aby tylko w 2019 roku zatrudnić ponad 15.000 osób. Przypomnijmy jedynie, że średnie wynagrodzenie w Czechach jest o 1/3 większe niż w Polsce, a wizę można tam dostać o wiele sprawniej i szybciej (do 90 dni) niż w Polsce. Dodatkowo po roku pracy na umowie pracownik może starać się o ściągnięcie do kraju swojej rodziny.
Słowacja nie pozostaje w tyle. Tam płace są o 20% większe niż w Polsce. Zliberalizowany rząd stara się też ułatwić proces uzyskania wizy i obywatelstwa dla Ukraińców.
Polska nie jest już liderem otwartości
Do tej pory mieszkańcy Ukrainy wybierali Polskę z uwag na stabilne i pewne zatrudnienie oraz większe płace. Niestety Polska przestała być już liderem otwartości na pracowników z Ukrainy, spadając na ostatnie miejsce w regionie. Niemcy, Czechy i Słowacja wyprzedzają Polskę pod względem lepszych warunków życia, tempa rozwoju i kuszą wyższym wynagrodzeniem. Dodatkowo dochodzi problem z niechęcią Polaków do Ukraińców, którzy wciąż czują się w kraju jako niechciani goście.
Czy jest szansa na zmiany? Dla Polski to ostatni dzwonek. Minimalny wzrost wynagrodzenia nie pomoże w rywalizacji z Niemcami, Czechami i Słowakami. Niezbędne wydają się deklaracje, że Ukraińcy są potrzebni Polakom i będą dobrze traktowani. Potrzebne jest również uproszczenie w prawie i spójna polityka migracyjna.